niedziela, 29 lipca 2012

Trochę tak jest, że koło się zamyka.
To, co miało się wydarzyć, w zasadzie już się wydarzyło.
Noc, przypadkowi ludzie, przypadkowe miejsca.
Jak w życiu.
Droga, którą trzeba przebyć.
Samemu.

Warszawa, dzisiaj...
Kolejny rok mojego nieładu, który w całym swoim szaleństwie prowadzi do takich poranków, jak ten.
Jest miło.


1 komentarz: