wtorek, 15 listopada 2011

Coraz dłuższe nadgodziny w pracy.
Cisza, spokój, telefon wreszcie nie dzwoni, maile przystopowały.
Zajadam się snickersami.
Nie jestem fanką listopada.




Kolejna godzina mija. 
Żółte światło lampki, czarno za oknem. 
W domu cisza, psy czekają. 
Wtorek, środa. 
Daleko do weekendu.  




9 komentarzy:

  1. strasznie się ciągnie ten tydzień, to prawda...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie dość, że się ciągnie, to jeszcze ziębi ciało, mrozi nastrój i nicniechciejstwo panoszy się do koła...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wam też tak się wlecze? Masakra.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja się zajadam wieczorem prince polo classic.
    czy to cholerstwo naprawdę musi mi aż tak smakować...? ;\

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mi się nie podoba to, co się za oknem dzieje. Tym bardziej, że muszę wyjść za to okno.
    A za te snickersy to chwała Bogu, czy kto to tam wymyślił... Pozdrówka czekoladowe! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. to dziwne,ale mi czas niemiłosiernie szybko przelatuje przez palce.

    OdpowiedzUsuń
  7. Krystian Cieślak18 listopada 2011 08:57

    Mój tydzień zap..dala. Nadgodziny w pracy sięgnęły dna. Może to tylko kwestia listopada, a może tak właśnie ma być?

    OdpowiedzUsuń
  8. ha, czyli snickersy są dla pań, a dla panów marsy po których wraca ochota do życia i koniecznie trzeba umówić się z dziką stokrotką

    OdpowiedzUsuń
  9. nie jestem fanką miesięcy od listopada do marca włącznie, ale w biedronce zawsze jest czerwone wino i da się przeżyć;)

    OdpowiedzUsuń