A to oznacza nie mniej i nie więcej tylko tyle, że jutro środa a później już niemalże weekend. Niemalże niestety trwa cały czwartek i piątek, ale z tym już nic się nie da zrobić.
Co się zmieniło? Otóż wiele.
Z całych sił po powrocie do domu nocą ciemną staram się nie padać na nos i nie zasypiać w pół słowa. Z drugiej strony staram się nie chodzić spać o 2 w nocy, bo następnego dnia przestawianie budzika i 15 razy nie pomaga. To znaczy, nie oszukujmy się, za pierwszym razem to ja i tak nie wstaję. Ba, nawet nie przyszłoby mi to do głowy. Mój Ulubiony ma taką manierę, że na poranne budzenie nastawia dwadzieścia budzików, wiedząc doskonale, że dopiero koło dziesiątego zacznie cokolwiek słyszeć. Korzystam z Jego uprzejmości i sama również pozwalam się kilku pierwszym wykrzyczeć. W dłuższej perspektywie możliwe, że dostanę od tego nerwicy porannej, ale póki co daje mi to jakieś 12 do 20 minut więcej! Opłaca się.
A wczoraj wieczorem, dla relaksu, zmierzyłam się z butlą grzanego wina. Pyszne było niesamowicie! Ululałam się nim i padłam nagle, jak pijany marynarz po upojnej nocy z portową dziewką. Dzisiaj zrobię powtórkę.
Mój w porównaniu jest minimalistą: 2 budziki mechaniczne + jeden budzik elektryczny + budzenie w komórce + budzenie w drugiej komórce + włączające się radio + włączający się telewizor;) A potem to jest już tylko szał ciał i dzika poranna bieganina:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo tak trochę Cię wsiorbało i wessało Bóg-wie-gdzie-i-dlaczego? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wino dobre na wszystko!
Butla grzanego do pozazdroszczenia ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie dwadziescia tylko osiem hahaha i i tak to za malo ... Ale Beti444 poddalas mi swietny pomysl z tym wlaczajacym sie telewizorem ;)
OdpowiedzUsuńJutro test
moim budzikiem jest tel komórkowy i głos męża, ja burczę "jeszcze 5 minut" a on przypomina, że już minęło, wtedy ja burcze na niego, że mnie budzi za późno i tak jest codziennie:) a niech spróbuje mnie budzic jak zasnę w fotelu w ubraniu... nawet nie próbuje,, żeby nie oberwać, po prostu nakrywa mnie kocem, żeby zezwłok widac nie było:)
OdpowiedzUsuńNie sadzilam ze taka wymyslnosc panuje u Was w tych budzikowych rozgrywkach ;) Beti - pomysl z tv rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńA mnie nic nie wsiorbalo na szczescie ;) Zyje i pracuje. Podejrzewam ze glownie pracuje i ledwo zyje ;)
Beata - ja wlasnie definitywnie skonczylam z zasypianiem wstepnym. Wczoraj sie nie liczy ;)
OdpowiedzUsuńhehe zdradliwe grzane wino oj zdradliwe:)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze mała podpowiedź - żeby było skutecznie i poderwało na nogi nie tylko właściwą osobę, ale do kompletu 3 najbliższych sąsiadów, trzeba tv nastawić na maksymalną głośność budzenia;)
OdpowiedzUsuńByl czas, ze zasypialam przy radiu i budzenie tez mialam nastawione na radio. Niestety, dlugo to nie dzialalo, bo jak slyszalam radio to nie wiedzialam czy mam sie budzic czy spac. Z reguly spalam... ;/
OdpowiedzUsuńno to tak. rada z TV nie zadziałała ponieważ mnie przerosło zaprogramowanie telewizora, nie mamy mechanicznego budzika niestety, mamy za to 4 telefony z czego tylko dwa aktywne chyba ostatnio...
OdpowiedzUsuńZ resztą i ja i Porcelanowa tiru ri ru mamy tendencję do zasypiania na siedząco, szczególnie po wypiciu odpowiedniej ilości grzanego wina ;)
niestety budziki które są dają radę nas obudzić - tzn. ją ... mnie się obudzić nie da i jedyne co działa to ten jej słodki kochany głosik mówiący: "MAAAREEEKKKKK WSTAAAAWAJJJJJJJJ JUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻ!!!!"
;)
Mnie po grzanym winie, a po butli, to nic nie obudzi... więc zazdroszczę :**
OdpowiedzUsuń