kradnę ostatnio czas. A i tak przeważnie pokonuje mnie grawitacja moich powiek. Od poniedziałku do piątku nastawiona jestem głównie na przetrwanie. I na trwanie w weekendy. Dlaczego czas wolno płynie na co dzień, a przyspiesza w sobotę i pędzi w niedzielę? Ktoś tu oszukuje!
Szukam euforii we wspólnej kolacji, merdaniu psiego ogona, lampce wina... Nadal walczę wieczorami z zasypianiem w pół słowa i z porannym przestawianiem budzika dwudziesty siódmy raz. Przegrywam póki co.
Małe złodziejstwo "czasu" przytrafia się chyba wszystkim...
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam leniwe poranki i mogę przeciągać je do wieczorów nawet...
:)
no tak z tym weekendem jest, że zbyt dużo planów za mało czasu. Może masz wygórowane w stosunku do niego wymagania
OdpowiedzUsuńMalutka... to ja w takim razie podkradam ten czas nadal, bez wstydu ;)
OdpowiedzUsuńBalbina - napewno, z całą odpowiedzialnością, przyznaję się, że mam mocno wygórowane oczekiwania ;) Póki co w pracy spędzam zdecydowaną część swojego życia, więc weekend z najbliższymi powinien trwać wieki - dla równowagi :)
Oj dalaczego mnie to nie dziwi :DDDD wiosno nastań, to ta zima złodziejka czasu....
OdpowiedzUsuńWłaśnie wykończyła się bateryjka w moim kuchennym zegarze. Właściwie mógłbym wstać i wymienić, ale tak miło popatrzeć, że jeszcze tyyyyle wieczoru przede mną ;-)
OdpowiedzUsuńCzas pędzi wtedy, gdy powinien zwolnić i zwalnia, wręcz się wlecze, gdy powinien zdecydowanie przyspieszyć, taki ten czas dowcipny ;)
OdpowiedzUsuńDlatego ja pozbyłam się zegarka i rytm odmierzam dniami, nie godzinami, i jakby przy okazji jakoś przestałam zupełnie się pracoholizować ;)
Pozdrawiam :)
Napiszmy petycję - weekend powinien trwać 5 dni :-)
OdpowiedzUsuńJa przestawiam jakieś 5 razy:) I też przegrywam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rysunek :) Coś z mojego życia :)
OdpowiedzUsuńPod petycją Galllena podpiszę się rękami i nogami :)
OdpowiedzUsuńCzasem czas mógłby być łaskawszy, zwłaszcza rano i wieczorem :)