Taką mam refleksję...
Po co komu żaba jakaś nieruchawa, skoro mógłby mieć od razu księżniczkę? ;)
A wogóle to kuchnia polska zmniejsza stres. Nasze babki i prababki musiały dobrze o tym wiedzieć w tym ówczesnym patriarchalnym systemie świata. Dzisiaj, dla przykładu, zapragnęłam schabowego. Po tych wszystkich pastach i lasagnach zachciało mi się zwyczajnego kotleta. Jak każdy wie, kotleta trzeba odpowiednio utłuc. Ja swojego, pod wpływem emocji rozpaćkałam na grubość papirusa. Natłok myśli zmaterializowałam w postaci wiadomości tekstowej (pozdrawiam adresata), co wyeliminowało problem zalania mnie krwią, żółcią i innymi płynami. Zen... Niech żyje schabowy! Z ziemniakami i kiszoną kapustą. Smacznego.
ps. Chociaż nadal gdzieś tam w zakamarkach mózgu kołaczą się mordercze myśli...