Bye bye październiku.
A wieczorami mam ochotę na gorącą herbatę i spędzić resztę życia z Tobą.
U2 Stay (Faraway, So Close)
A póki co jestem tu i tam, robię to i owo. Jestem zaskakująco szczęśliwa, uśmiecham się dużo i dużo mam do powiedzenia. Life goes on.
W ostatnim czasie wszystko dzieje się za szybko. Muszę podejmować niebłahe decyzje częściej niż zdążę się oswoić z nową sytuacją, z którą owe decyzje się wiążą. Co jest z tym życiem? Gdzie ono tak pędzi?
Obok mnie przewija się tak wielu ludzi, niektórzy zostają ze mną na dobre, inni są tylko przelotem, niektórzy byli, a teraz odchodzą na dobre... Nic nie dzieje się bez przyczyny, powtarzam sobie.
Nabyłam permanentne raczej obrzydzenie do rozmów o związkach. Pieprzenie o tych pozorowanych pozach, gierkach i zabawach w podchody na linii on - ona. Nie pokazuj, że Ci zależy, bo ona/on będzie Cię miał w garści, a Ty się głupio wystawisz. Nie angażuj się, bo faceci to świnie a kobiety lecą na kasę. Nie dzwoń pierwsza, niech on się wysili. Wystarczy mi, przejadłam się tym. Czy nie da się tak poprostu, bez nadęcia? Zwyczajnie, otwarcie, szczerze być? Ze sobą samym i z innymi? Uczucia są proste, dopóki ich nie komplikujemy sytuacjami.
A może faceci są otwarci, szczerzy, zwyczajni, tylko ja bym chciała, żeby byli lepsi...?
A może to ja powinnam być lepsza?
Spieprzyłam coś. Klasyka. Femme fatale w swej życiowej roli...