Wewnętrznie niespokojna jestem.
Gdy chodziłam na studia i spędzałam godziny siedząc na wykładach, chciałam pracować. Albo chociaż beztrosko posiedzieć w domu. Gdy poszłam do pracy z nostalgią, rozrzewnieniem i rozmarzonymi oczami myślałam, jak fajnie byłoby teraz siedzieć na wykładzie i słuchać o tych wszystkich rzeczach, o których nie mam nawet czasu poczytać. Marzyłam też o kilku dniach w domu, bez przymusu chodzenia do korpo.
Teraz siedzę w domu, dobrze mi jak cholera, chociaż czasu brakuje tak samo jak wcześniej, a jednak myślę sobie, jak to fajnie byłoby pracować, albo chociaż posiedzieć na wykładach.
Nie dogodzisz...