Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poświęcenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poświęcenie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 października 2010

Kolejny dzień października.

Pomogło wczoraj. Jednak stare sprawdzone sposoby są najlepsze w krytycznych momentach. Nie ma co się opierać tradycji, na smutki najlepszy łyk wódki. No dobrz, wódki może nie łykam, ale do rymu mi pasowało, więc nie odmówię. Coś w tym jest, że smutki najlepiej utopić. Nawet deszcz, który mnie rano swoim miarowym, kołyszącym stukaniem o szyby budził i usypiał jednocześnie, ustąpił miejsce słońcu. Chociaż jak tak patrzę na niebo, to dzisiaj tam w górze raczej będzie się toczyć nieustanna walka tych dwojga. 

Nie wiem dlaczego pomyślałam teraz o miłości. Czy miłość jest walką? Jakoś tak mi się kojarzy.... Z walką o siebie, o Nas, o dobre ze złymi chwilami, walką o Ja i o Ty... Dlaczego będąc z kimś mam wrażenie, że ktoś chce mi zabrać mnie samą, że poświęcenie, którego się ode mnie wymaga, wcale nie jest warte swojej ceny. Z uśmiechem na ustach mamimy swoje myśli nazywając to kompromisami i klaszczą nam brawo, gdy zatracamy siebie kolejny raz. Kompromisy wszak są potrzebne i oczekiwane! A z czasem coraz mniej w nas siebie samych, coraz bardziej zmuszamy się do zmian w imię wyższych celów. Rozwścieczeni tupiemy nogami żądając i nie dostając w zamian tego samego. 
Czy wogóle w miłości da się tak po równo dzielić? Dawać i zabierać tyle samo? 


A z okazji piątku młoda, rysunkowa, rymowana myśl feministyczna.