Pokazywanie postów oznaczonych etykietą metro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą metro. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 października 2010

W tłumie łzy ciszej spływają po policzkach.

W metrze wagony pełne pustych twarzy wzrokiem spiesznie uciekającym w bezpieczny kąt. Twarze bez imion i nazwisk. Bez przeszłości i przyszłości. Zmuszone dzielić wspólnie za długą podróż. Stacja za stacją na krótkie chwile wstrzymują oddech. Przyglądam się ludziom. Zastanawiam się ile w tym niemym tłumie jest żon, które w myślach robią listę zakupów na obiad? Ilu jest mężów układających w głowie niewypowiedziane nigdy rozmowy? Ile niewiernych kochanek? Ilu mężów zdradzających swoje żony? Ilu z nich nosi ślady uprawianej przed chwilą miłości? Ile jest dziwek? Ilu damskich bokserów? Ilu z nich kocha szczerze i jest kochanym? Ilu nie ma po co do pustego domu wracać? 
Dzisiaj widziałam płaczącą dziewczynę nieudolnie skrywającą zapłakane oczy pod wilgotnymi powiekami. Wśród ciekawskich spojrzeń bez znaczenia jej łzy odznaczały się szczerymi do bólu emocjami. A jej łzy zawstydzały wszystkich. Gdy wysiadła odetchnęli z ulgą.       
Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej.

 - Wierzysz w cuda?
- Wyłącznie


środa, 13 października 2010

Kolejny dzień po lecie.

 Szłam dzisiaj chodnikiem czubkiem szpilki rozgarniając pomarańczowe, szeleszczące liście. Słońce jeszcze nas rozpieszcza swoim ciepłem, ale gołe kikuty drzew straszą zimą... Na stałe już włożyłam moją panterkową parasolkę, prezent od mamy, do torebki, wyczekując jesiennej słoty. Synoptycy wróżą srogą zimę, do której zupełnie mi się nie spieszy, a w powietrzu czuć już drażniący mroźny zapach. I ta malownicza mgła w powietrzu okrywająca krajobraz, zwłaszcza ranem. Dni mijają nieubłaganie, bezwzględne dla naszych uczuć. Jeszcze chyba nie przywykłam do zimna, ponieważ ciągle marznę. Moje dłonie przyrastają powoli do kubka gorącej herbaty, bo traktuję to obecnie jako szybko dostępne, odnawialne źródło ciepła. 
 Mam aktualnie ciut więcej czasu, żeby nie w biegu popatrzeć na świat, na ludzi gdzieś pędzących . Do tej pory zawsze razem z tym tłumem goniłam czas, więc bawi mnie ta nowa możliwość obserwacji z perspektywy kogoś 'z boku'. Robię więcej zdjęć, mniej narzekam, więcej mam czasu na czytanie książek i z dziką satysfakcją czasem patrzę sobie w słońce - bo jeszcze niedawno pracując w korpofabryce słońce świeciło mi zza pleców prosto w ekran monitora, więc zasłaniałam rolety a wraz z nimi widok na słońce.

Jedno niezmiennie mnie zastanawia: dlaczego ludzie biegną do metra? Biegną taranując stalowe bramki, po tych stromych stronach ryzykując połamanie nóg i nosa, wpadają prosto w zatrzaskujące się drzwi albo bez sukcesu dopadają odjeżdżający już prawie wagon. Po co, skoro za 1,5 minuty, no góra 3 minuty, będzie kolejne metro?
Wiem wiem, czas to pieniądz, ale to tak głupkowato wygląda, jak biegnie taki jeden ambitny gubiąc nogi, a wszyscy na peronie obstawiają w duchu zdąży czy nie zdąży?


By the way: wygrzebane z sieci.
Bo chłopcy nie muszą być niebiescy, a dziewczynki różowe.
Uwielbiam takie kreatywne podejście do zwyczajnych przedmiotów.  
Osoby łatwo gorszące się proszone są o szybkie przeniesienie obu dłoni na oczy w celu zakrycia ich!
A ja jestem ciekawa wersji dla dziewczynek.