Pokazywanie postów oznaczonych etykietą herbata. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą herbata. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 listopada 2012

Wrzenie świata.

Zasnąć sobą, obudzić się archetypem siebie.
Schizofrenia myśli i postaci.
Jest dobrze - jest mi źle.
Bez powodu, wbrew oczekiwaniom.
Wątpliwości, niby odpryski koszmarów zostają pod powiekami na resztę dnia,
Rzeczy i ludzie przestają do siebie pasować,
Kawa inaczej smakuje,
Włosy się nie układają.
Wszystko.
Dzisiaj, zaraz, o d    n o w a.
Wyjść, uciec, d o ś w i a d c z y ć.
Myśli materializują się zmarszczką na czole.
Krem o działaniu przeciwzmarszczkowym.
Smutek w środku.
Bałagan w środku.
Różowe tabletki na uspokojenie*? Wino? Dużo wina. Tak lepiej.
Zaszyć się pod kocem i przestać myśleć
Kilka dni wojowania z samą sobą.
Emocjonalny pms bez powodu.
Uczucia jednak można przedawkować-
skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

Listopad?

Szybko w tym roku.
Szary to aktualnie mój ulubiony kolor.
Herbata z sokiem malinowym.
Za duży sweter
I książki.
Wszędzie ze sobą, przynajmniej dwie w torebce.
Mam tyle ulubionych fragmentów, że mogłabym tylko nimi rozmawiać ze światem.





Różowe tabletki na uspokojenie Krystyny Jandy - polecam, zresztą nie tylko tą pozycję. Jandę mogę czytać bez końca...



niedziela, 28 listopada 2010

Się stało się.

Pożegnaliśmy się jesienią na chwilę, a trzy godziny później witaliśmy się już zasypani śniegiem. Zima nastała. Teraz najlepiej smakuje gorąca herbata z cytryną, a ciastka korzenne kupuję na pół kilogramy. Zajadam je bananami. I niechętnie wygrzebuję się z kocy, niechętnie wstaję z łóżka. Za daleko mi do wiosny...

Odliczam czas do końca i początku zarazem. Jeszcze dwa dni. Czterdzieści osiem godzin niezobowiązującej laby. Zniecierpliwiona przestępuję z nogi na nogę i zacieram ręce. Garsonki w szafie obrosły w piórka, będą się teraz idealnie prezentować na co dzień.    

Poza tym ćwiczę się w prokrastynacji. Talerze i kubki brudzą się jak na złość same, pranie czeka na upranie, jutro jutro jutro.... Dzisiaj nie. Dzisiaj jem ciastka.

A z zimy najbardziej ucieszyły się psy, chociaż i mnie, wbrew sobie, te mroźne spacery wciągają. Godzina śnieżnej tułaczki, a później kawa, herbata, ciastka i ja z książką otulona kocem. Psy śpią błogo zmęczone, bo nie łatwo jest na krótkich nóżkach biegać po polach i lasach. 

Krajobrazy zapierają dech w piersi... Jestem synestetką, więc to uczta dla moich zmysłów.