Moja jesienna Warszawa.
Zdjęcia nieprofesjonalne, pod ręką był tylko telefon, a i fotograf - profesjonalista ze mnie żaden. Czasem jednak zwykły spacer składa się z takich obrazów, które przykuwają uwagę. Nie wiem, czy udało mi się uchwycić w kadrze, że tak się wyrażę, te ulotne wrażenia. Mam nadzieję jednak, że dzięki tym zdjęciom podzielę się z Wami moją Warszawą.
Tak patrzyła tymi swoimi niebieskimi oczami...
ul. Chmielna
Pret-a-porter. Moi dziadkowie mają taki, tylko srebrny i bez wstążeczek ;)
ul. Chmielna
Kaski zwariowane. Piaggio.
ul. Szpitalna
Pączek. Oczywiście na Chmielnej.
Pegazy. Do wyboru - do koloru. Ja wybrałam różowego - a co! ;)
Po Krakowsku. Stare miasto.
Stare i nowe obok siebie. Taka jest właśnie Warszawa..
Kamienne schodki, Stare Miasto.
Kamieniczki jak z ilustracji do bajki braci Grimm.
Nawet, gdy nie mieszkałam jeszcze w Warszawie, zawsze robiły na mnie wrażenie. Kiedyś, z Panem Niebieskookim po kryjomu dostaliśmy się na samą górę jednej z takich kamieniczek. Było magicznie.
Rynek, Stare Miasto.
Nawet, gdy nie mieszkałam jeszcze w Warszawie, zawsze robiły na mnie wrażenie. Kiedyś, z Panem Niebieskookim po kryjomu dostaliśmy się na samą górę jednej z takich kamieniczek. Było magicznie.
Rynek, Stare Miasto.
Jeden z wielu klimatycznych zakamarków.
Gdzieś na Starym Mieście.
Gdzieś na Starym Mieście.
Pijalnia czekolady Wedel. W tle szlak imprezowy.
ul. Szpitalna
Zachód słońca na Chmielnej. Z perspektywy Muzy.