i tak zamieszkałam po drugiej stronie tęczy,
gdzie srebrne panie chodzą ze swoimi pieskami na niekończące się spacery,
a panowie na ławeczkach rozmawiają więcej o życiu, niż o śmierci.
Stare mieszkania żyją swoim życiem, tętnią dźwiękami, skrzypią krokami, których nie ma.
Z otwartymi oczami wsłuchuję się w nie nocami.
Śniadanie na placu Zbawiciela, obiad na Mokotowskiej.
Zachorowałam, wyzdrowiałam,
a w metrze Pięćdziesiąt twarzy Greya w słabym, podobno, polskim przekładzie.
89 strona i nadal nie było seksu. Uprzedzam.