środa, 5 września 2012

Kolejne dni urlopu skutkują tym, że zaczynam dokopywać się do swojego zaniedbanego wnętrza.
Poruszone struny drażnią dźwiękami budząc tęsknotę, która uśpiona cały czas jest we mnie.
Podczas, gdy konieczna monotonia dnia przemienia mnie w manekina,
który w nieestetycznych oczodołach ma czarną pustkę i choć patrzy - przestaje widzieć,
aktualnie obmyślam plan opanowania wszechświata przy pomocy butelki wina i wiatru we włosach.
Spotkałam dzisiaj osobę, którą rzuciła wszystko i wyjeżdża, w świat, zaczyna od Norwegii.
Zawsze słyszałam o takich osobach, dotąd żadnej nie poznałam.

A dzisiaj wieczór z Brodką (kocham ♥), smażonymi talarkami własnej roboty (zawsze!) i film w łóżku - love it!