I w drugą stronę - bycie z kimś, kto jest ważny.
Pomiędzy miłościami, miłostkami i nic nie znaczącym wspólnym przebywaniem ze sobą razem, trochę więcej niż z nieznajomym, a trochę mniej niż z kimś, za kim warto ociec chociaż jedną łzą bywają chwile, w których umieramy, bądź rodzimy się na nowo.
Dzięki komuś, ktoś dzięki nam.
Uczucia są chwilą, czuć je przez moment, godzinę, góra dwa dni. A później po prostu się jest.
Razem, osobno, samemu, obok siebie.
Może być dobrze, nawet jeśli jest źle.
I może być źle, nawet jeśli wydaje się, że jest dobrze.
Ale uczucie bycia dla kogoś ważnym zostaje.
Zostaje nawet jeśli happy end oznacza pójście w swoją stronę.
Być z kimś, dla kogo jest się nic nie znaczącym pyłem pod butami, to przykre uczucie.
Rozstawać się z kimś, kto świata poza nami nie widzi, to bolesne uczucie.
Istnieć na co dzień obok kogoś, kto jedyne uczucia, jakie wzbudza, to pragnienie ucieczki - to najgorsze uczucie na świecie.
Tak różne od tego, gdy wspólne grzanki na śniadanie, kawa pita na mieście, pocałunki na mrozie aż do pierzchnięcia ust i mokra od miłości pościel - to wszystko składa się na codzienny, naturalny cykl szału, niecierpliwości, ekscytacji i podnieceń.
Jej, ale trafiłaś w to, co chciałam pomyśleć i nie umiałam ubrać w słowa. Bardzo Ci dziękuję!!!
OdpowiedzUsuńkolejny trafiony tekst!
OdpowiedzUsuńpięknie.
pozdr. AL / Giveaway na Alice! wake up!
bo bycie z kimś dla samego bycia jest bez sensu. albo jesteś wszystkim albo niczym.
OdpowiedzUsuń