Relax bejbe, relax
Ostatnio mało jestem uduchowiona, nie mam czasu ani sił na rozważanie istoty istnienia. Ciągle w biegu pilnuję deadline'ów. Ostatnie pół roku, kiedy mogłam wstać rano, pójść z kocem na trawę i patrzeć leniwie w chmury, wydaje się tak bardzo odległe. Teraz, jak tylko się kładę - momentalnie zasypiam ze zmęczenia. Pomyslałam o tym wczoraj, gdy podczas Bardzo Ważnego Spotkania Zawodowego, takiego, na którym trzeba analizować procenty, cyfry i excele, atrakcją była gra na miedzianych misach i dzwonkach. Przyznam szczerze, że było to niesamowitym doznaniem. Każdy dźwięk jakby wkręcał się w ciało relaksując je w przyjemny sposób. Poczułam się wyciszona, zatrzymana na chwilę w miejscu, odprężona. Niezwykle przyjemnie dźwięki rozchodziły się po całym ciele, zupełnie jak podczas masażu.
Natchniona tym spektaklem wczorajszy wieczór zorganizowałam sobie w domu w oparach kadzideł, blasku świec i z nastrojowo plumkającą muzyką. Takie małe wielkie przyjemności.
A bo życie powinno być przyjemnością :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo relaks bardzo ważny jest, tak się odprężyć, rozluźnić... Od razu wszystko lepiej człowiekowi wychodzi, działanie jest bardziej efektywne niż jak się ciągnie nosem po ziemi.
OdpowiedzUsuńWyciszenie i pomyślenie przez chwilę, nawet nie o istocie istnienia, ale choć o niebieskich migdałach, ładuje akumulator i relaksuje zestresowane, zmęczone zwoje mózgowe :)
Dużo relaksu, odpoczynku i czasu na drobne przyjemności życzę :)
Margo, powinno powinno... tylko co robić, jak tyle obowiązków na głowie?
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj jestem tak wypompowana, że nie mam siły klikać na klawiaturze. Więc jeśli chodzi o przyjemności i relakse - to wszystkim życzę :)